listopada 24, 2020

Wyjazd w góry | Wodospad Siklawica

Wyjazd w góry | Wodospad Siklawica
Chcieliśmy w tym roku pojechać na jakieś wakacje za granicę , jednak sytuacja jaka panowała i nadal panuje na świecie jest nieco niespokojna dlatego postanowiliśmy te plany odroczyć nieco w przyszłość a w tym roku pojechać w góry na weekend. Udało się nawet dwa razy i ten drugi raz był po prostu wspaniały ! Idealny reset. Bardzo miło wspominam ten weekend.
Tym razem wynajęliśmy domek w Bukowinie z dala od miasta i zgiełku. Cisza i spokój, to co lubimy najbardziej i właśnie tego potrzebowaliśmy w tym szalonym dla nas czasie. Mimo, że pogoda zapowiadała się kiepsko to następnego dnia się wypogodziło i mimo że nie było za ciepło i słonecznie było idealnie na spacer w góry . Wybraliśmy się na termy, a później poszliśmy zobaczyć wodospad Siklawica. Bardzo urocze miejsce. 













Wieczory były dość zimne i deszczowe więc zostaliśmy w naszym uroczym domku. Oglądaliśmy Harego Potera i rozgrzewaliśmy się ziołowymi trunkami.


Nie mogło oczywiście zabraknąć pysznego jedzonka ! Odwiedziliśmy Góralski Browar w którym już wcześniej jedliśmy było przepysznie. Odkryliśmy też nowe super smaczne miejsce gdzie można dobrze zjeść Biały Krokus. 





listopada 20, 2020

Weekend w chmurach | Rusinowa Polana

Weekend w chmurach | Rusinowa Polana
Pierwszy sierpniowy weekend spędziliśmy ze znajomymi w górach i powiem wam, że był to mój pierwszy raz  !  (nie licząc Zakopanego i Krupówek na szkolnych wycieczkach). Pogoda naprawdę nam dopisała ! Było bardzo ciepło, chwilami aż za ciepło. Z racji tego, że jesteśmy amatorami wybraliśmy łatwy (jak się nam wydawało) szlak na Gęsią Szyję znajdujący się nad przepiękną Rusinową Polaną. Wyczytaliśmy, ze jest to idealny szczyt  dla początkujących mierzy tylko 1489 m n.p.m. Kiedy doszliśmy na Polanę byłam zachwycona, widoki obłędne, pogoda idealna na wędrówkę ! ale to była dopiero połowa drogi przed nami ponad 1000 schodów pod górę... i zaczęła się  jazda ! Jak się okazało mam chorobę wysokościową i lęk wysokości. Zawroty głowy, nudności.. i ten oto łatwy szlak okazał się dla mnie bardzo wymagający. Już chciałam zrezygnować, ale zmotywowana przez męża i z jego pomocą udało się dotrzeć na szczyt. Dobrze, że nie zawróciliśmy bo widoki i satysfakcja była nie do opisania ! Cieszę się, że mimo złego samopoczucia dałam radę. Było cudownie. Kolejnego dnia chłopaki wybrali się na giewont i czułam taką zazdrość, że tam idą ! ale nie czułam się na siłach, żeby iść z nimi. Stwierdziłam, że jeszcze kiedyś wyjdę na coś wyższego ! 




Czy ubrałam się odpowiednio w góry ? Nie wiem, pewnie zaraz znajdą się tacy, którzy zaczną krytykować, a to że buty nie takie a to że spodnie złe :D Starałam się jednak ubrać wygodnie i w miarę "odpowiednio"  dlatego wygodne kolarki i top wydały mi się najlepsze. Buty najwygodniejsze jakie mam bo przecież dużo chodziliśmy więc musiały być wygodne i oczywiście nakrycie głowy bo pogoda była wyborna ! Słońce chwilami naprawdę mocno dogrzewało. Nerka, którą ogólnie pokochałam tego lata na telefon i jakieś najważniejsze małe rzeczy i gotowe ! Stylizacja w góry jak się patrzy :D 



Ostatnie zdjęcie i stylówka z ostatniego dnia gdzie nie mieliśmy już zamiaru chodzić po górach, wiec założyłam jeansowe szorty (zresztą bardzo wygodne w brew pozorom) i strój kąpielowy który wygląda jak body. 




Ja uwielbiam jeść ! Więc nie mogło się obyć bez pysznego jedzonka. W restauracji "Góralski Browar" było przepysznie i bardzo klimatycznie... Ja zamówiłam lubiony makaron i coś regionalnego oczywiście. Będąc w Zakopanem nie można przecież nie zjeść oscypka!

listopada 18, 2020

Bardzo deszczowa sesja zdjęciowa

Bardzo deszczowa sesja zdjęciowa

 Sesję narzeczeńską robiliśmy przy delikatnym deszczyku, w dzień ślubu zaraz po wyjściu z kościoła zaczął padać deszcz na sesji ślubnej nie mogło być inaczej  :D 

Na naszą sesję ślubną umawialiśmy się z Olą naszą Panią fotograf kilka razy, ale cały czas padał deszcz :D chcieliśmy złapać jakieś okno pogodowe i .. Prawie się udało. Umówiliśmy się na sesję i w ten dzień była taka piękna pogoda ! wreszcie od kilku ładnych dni a może nawet tygodni rano obudziło nas piękne słońce, na niebie nie było ani jednej chmurki. Po prostu idealna pogoda na sesję ! Zaczęliśmy się pakować i koło godziny 14 wyruszyliśmy wcześniej ustalone miejsce. Był to przepiękny zamek w Krasiczynie, niecałe 2 godziny drogi o nas. Zaraz jak wyjechaliśmy pogoda zaczęła się psuć... obserwowaliśmy jak rozciągają się ciemne chmury, zaczął padać deszcz a w połowie drogi spotkała nas taka ulewa, że jechaliśmy chyba z 20 km/h. Cały czas mieliśmy jednak nadzieję, że gdy dojedziemy na miejsce będzie lepiej i na gdy dojechaliśmy już pod zamek nie padało! co prawda nie było słońca, ale nie padało. Zrobiliśmy kilka zdjęć i... deszcz ! Postanowiliśmy że przeczekamy, ale deszcz padał i padał i padał... Ola już nam planowała sesję o wschodzie słońca następnego dnia i wtedy pomyślałam, że nie ma na co czekać przyjechaliśmy kawał drogi w piękne miejsce musimy zrobić  te zdjęcia! Cały czas padał deszcz. Ola nie była pewna czy zdjęcia się udadzą ale na drugi dzień napisała że ma z naszej sesji niezły materiał. 

Poczułam ulgę, ale i trochę smutek bo to oznaczało, że nasza przygoda jako modeli i współpraca z Olą właśnie dobiegła końca. Zostało nam już tylko wybranie albumu i odebranie gotowych już zdjęć. 

Powiem wam, że współpraca z Olą tak bardzo mi się spodobała, że już myślę o jakiejś sesji :D muszę tylko przekonać mojego modela :D 













Ściskam 
Kara


listopada 11, 2020

Ślub w czasach zarazy

Ślub w czasach zarazy
To był maj, pachniała Saska Kępa szalonym, zielonym bzem... 
Maj to mój ulubiony miesiąc. Zawsze powtarzałam Barkowi, że jak będziemy brać ślub to konieczne w maju i tak tez się stało. 

W marcu mieliśmy już prawie wszystko zaplanowane na ślub i wesele. Orkiestra, lokal, fotograf, florystka, goście prawie wszyscy zaproszeni, suknia się szyła dopinaliśmy wszystko na ostatni guzik i nagle bum ! Epidemia. lockdown .

Wszystko stanęło pod znakiem zapytania. Wesela z marca i kwietnia się nie odbywały, a jeżeli się odbywały to śluby i małe przyjęcia w domach. Wielu z naszych znajomych, którzy planowali wesela w tych miesiącach a nawet i latem i na wrzesień poprzekładało je, albo odwoływało. My postanowiliśmy zostać przy swojej dacie i czekać na rozwinięcie sytuacji. Mieliśmy nadzieję że do 30 maja wszystko będzie już normalnie, ale niestety tak nie było. Co do ślubu nie było problemu ponieważ wiedzieliśmy, że może on się odbyć przy świadkach i kilku najbliższych osobach jednak do samego końca nie wiedzieliśmy czy będziemy mogli zorganizować wesele w lokalu.  Dwa tygodnie wcześniej dowiedzieliśmy się że możemy zorganizować wesele na 30 osób w między czasie odmówiliśmy prawie wszystkich gości. było ciężko zredukować nasza listę ponieważ mieliśmy na niej ok. 230 osób.. Z dnia na dzień dowiadywaliśmy się owych rzeczy finalnie mogliśmy mieć 70 gości. W lokalu zapewnili nas że wszystko będzie zgodne z obostrzeniami i zasadami reżimu sanitarnego. Zamiast kwiatów na stole stały płyny do dezynfekcji. Na stołach nie mogło być też serwetek jednorazowych, przypraw, cukru. Obsługa obsługiwała w maseczkach, ale goście nie musieli ich mieć w lokalu. Życzenia składane były z symbolicznym uściskiem dłoni. Była za to normalnie muzyka i tańce. W tym czasie naprawdę nie działo się u nas na podkarpaciu nic złego. Były może jakieś pojedyncze przypadki, ale naprawdę w porównaniu do tego co dzieję się teraz to jest nic Mimo to siedzieliśmy zamknięci w domach ja sama przez prawie 6 tygodni pracowałam zdalnie. Media oczywiście siały postrach co udzielało się oczywiście wszystkim, dlatego byliśmy bardzo ostrożni. Wiem że w tym czasie odbywały się dużo większe wesela i z kwiatami na stołach i z normalnymi życzeniami. My jednak woleliśmy być jednak ostrożni. 

 Było to naprawdę bardzo trudne. Miałam takie dni że pragnęłam to przełożyć bo włożyliśmy w to tyle pracy tyle serca! chcieliśmy się swoją radością dzielić z wszystkimi gośćmi bez ograniczeń. Z drugiej zaś strony planowaliśmy to tak długo, tak długo czekaliśmy na ten dzień, włożyliśmy w to tyle energii, a nie mieliśmy pewności, że gdy przełożymy je o kilka miesięcy wszystko wróci do normy. Jesieni i zimy nie braliśmy nawet pod uwagę. Przewidzieliśmy że będzie się działo to co się dzieje aktualnie. Lato było nadal nie pewne a czekanie kolejnego roku wydawało nam się bez sensu. Z perspektywy czasu wiem, że zostanie przy swojej dacie ślubu było najlepszą decyzją jaką mogliśmy podjąć.














Copyright © 2016 Karolina , Blogger