listopada 24, 2020
Wyjazd w góry | Wodospad Siklawica
listopada 20, 2020
Weekend w chmurach | Rusinowa Polana
listopada 18, 2020
Bardzo deszczowa sesja zdjęciowa

Sesję narzeczeńską robiliśmy przy delikatnym deszczyku, w dzień ślubu zaraz po wyjściu z kościoła zaczął padać deszcz na sesji ślubnej nie mogło być inaczej :D
Na naszą sesję ślubną umawialiśmy się z Olą naszą Panią fotograf kilka razy, ale cały czas padał deszcz :D chcieliśmy złapać jakieś okno pogodowe i .. Prawie się udało. Umówiliśmy się na sesję i w ten dzień była taka piękna pogoda ! wreszcie od kilku ładnych dni a może nawet tygodni rano obudziło nas piękne słońce, na niebie nie było ani jednej chmurki. Po prostu idealna pogoda na sesję ! Zaczęliśmy się pakować i koło godziny 14 wyruszyliśmy wcześniej ustalone miejsce. Był to przepiękny zamek w Krasiczynie, niecałe 2 godziny drogi o nas. Zaraz jak wyjechaliśmy pogoda zaczęła się psuć... obserwowaliśmy jak rozciągają się ciemne chmury, zaczął padać deszcz a w połowie drogi spotkała nas taka ulewa, że jechaliśmy chyba z 20 km/h. Cały czas mieliśmy jednak nadzieję, że gdy dojedziemy na miejsce będzie lepiej i na gdy dojechaliśmy już pod zamek nie padało! co prawda nie było słońca, ale nie padało. Zrobiliśmy kilka zdjęć i... deszcz ! Postanowiliśmy że przeczekamy, ale deszcz padał i padał i padał... Ola już nam planowała sesję o wschodzie słońca następnego dnia i wtedy pomyślałam, że nie ma na co czekać przyjechaliśmy kawał drogi w piękne miejsce musimy zrobić te zdjęcia! Cały czas padał deszcz. Ola nie była pewna czy zdjęcia się udadzą ale na drugi dzień napisała że ma z naszej sesji niezły materiał.
Poczułam ulgę, ale i trochę smutek bo to oznaczało, że nasza przygoda jako modeli i współpraca z Olą właśnie dobiegła końca. Zostało nam już tylko wybranie albumu i odebranie gotowych już zdjęć.
Powiem wam, że współpraca z Olą tak bardzo mi się spodobała, że już myślę o jakiejś sesji :D muszę tylko przekonać mojego modela :D
listopada 11, 2020
Ślub w czasach zarazy

W marcu mieliśmy już prawie wszystko zaplanowane na ślub i wesele. Orkiestra, lokal, fotograf, florystka, goście prawie wszyscy zaproszeni, suknia się szyła dopinaliśmy wszystko na ostatni guzik i nagle bum ! Epidemia. lockdown .
Wszystko stanęło pod znakiem zapytania. Wesela z marca i kwietnia się nie odbywały, a jeżeli się odbywały to śluby i małe przyjęcia w domach. Wielu z naszych znajomych, którzy planowali wesela w tych miesiącach a nawet i latem i na wrzesień poprzekładało je, albo odwoływało. My postanowiliśmy zostać przy swojej dacie i czekać na rozwinięcie sytuacji. Mieliśmy nadzieję że do 30 maja wszystko będzie już normalnie, ale niestety tak nie było. Co do ślubu nie było problemu ponieważ wiedzieliśmy, że może on się odbyć przy świadkach i kilku najbliższych osobach jednak do samego końca nie wiedzieliśmy czy będziemy mogli zorganizować wesele w lokalu. Dwa tygodnie wcześniej dowiedzieliśmy się że możemy zorganizować wesele na 30 osób w między czasie odmówiliśmy prawie wszystkich gości. było ciężko zredukować nasza listę ponieważ mieliśmy na niej ok. 230 osób.. Z dnia na dzień dowiadywaliśmy się owych rzeczy finalnie mogliśmy mieć 70 gości. W lokalu zapewnili nas że wszystko będzie zgodne z obostrzeniami i zasadami reżimu sanitarnego. Zamiast kwiatów na stole stały płyny do dezynfekcji. Na stołach nie mogło być też serwetek jednorazowych, przypraw, cukru. Obsługa obsługiwała w maseczkach, ale goście nie musieli ich mieć w lokalu. Życzenia składane były z symbolicznym uściskiem dłoni. Była za to normalnie muzyka i tańce. W tym czasie naprawdę nie działo się u nas na podkarpaciu nic złego. Były może jakieś pojedyncze przypadki, ale naprawdę w porównaniu do tego co dzieję się teraz to jest nic Mimo to siedzieliśmy zamknięci w domach ja sama przez prawie 6 tygodni pracowałam zdalnie. Media oczywiście siały postrach co udzielało się oczywiście wszystkim, dlatego byliśmy bardzo ostrożni. Wiem że w tym czasie odbywały się dużo większe wesela i z kwiatami na stołach i z normalnymi życzeniami. My jednak woleliśmy być jednak ostrożni.
Było to naprawdę bardzo trudne. Miałam takie dni że pragnęłam to przełożyć bo włożyliśmy w to tyle pracy tyle serca! chcieliśmy się swoją radością dzielić z wszystkimi gośćmi bez ograniczeń. Z drugiej zaś strony planowaliśmy to tak długo, tak długo czekaliśmy na ten dzień, włożyliśmy w to tyle energii, a nie mieliśmy pewności, że gdy przełożymy je o kilka miesięcy wszystko wróci do normy. Jesieni i zimy nie braliśmy nawet pod uwagę. Przewidzieliśmy że będzie się działo to co się dzieje aktualnie. Lato było nadal nie pewne a czekanie kolejnego roku wydawało nam się bez sensu. Z perspektywy czasu wiem, że zostanie przy swojej dacie ślubu było najlepszą decyzją jaką mogliśmy podjąć.