Jak wiecie lub nie
wiecie od lipca tamtego roku jestem kimś w rodzaju "konsultantki" w
pewnej amerykańskiej marce... Pochłonięta pracą, studiami i po prostu życiem moje "jestem" ograniczam na chwilę obecną do
stosowania i testowania produktów tej marki. Dziś chciałabym wam opowiedzieć
trochę jak do tego doszło i jak naprawdę wygląda „American dream”
W lipcu ubiegłego roku na moją reakcję do zdjęcia na instastory jednej z dziewczyn, która już była w tej marce (o czym ja nie wiedziałam) otrzymałam wiadomość z zachętą do podjęcia współpracy z marką która oferuje kosmetyki i produkty do włosów. Po wymianie kilku wiadomości umówiłam się z nią na rozmowę na którą przygotowałam sobie kilka pytań, na które i tak w większości nie otrzymałam odpowiedzi. Jedyne czego dowiedziałam się na owej rozmowie to same wspaniałości dotyczące marki! Wysokich zarobków jakie oferuje, najlepszego systemu wynagrodzeń, wspaniałej atmosfery, pozytywnej energii (tego na pewno nie brakowało), gdzieś na samym końcu dowiedziałam się czegoś o kosmetykach, ale w bardzo ogólny sposób. Jednym słowem „zakochasz się w nich”, „są super”, „są PREMIUM”… Bo są ! W tym miejscu chcę jednak podkreślić, nie jest to recenzja kosmetyków i produktów tej marki, a jedynie opis mojej „przygody” z nią.
Po rozmowie z dwoma wspaniałymi,
uśmiechniętymi od ucha do ucha, pięknymi i tryskającymi energią dziewczynami
pomyślałam tylko „ja też tak chce…”. One wiedziały, że już „mnie mają”, ja
miałam bardzo wiele wątpliwości, ale zarażona ich pozytywnymi emocjami i
energią postanowiłam spróbować. Zupełnie nie wiedziałam jak to działa. Dziewczyny zapewniały mnie, że wszystkiego mnie nauczą, pokażą jak to działa, zapewniały mnie, że nic nie tracę, że to najlepsza opcja, zero zobowiązań więc pomyślałam, że bardziej będę żałować jeśli nie spróbuje. Ja nigdy
wcześniej nie słyszałam o tej marce co było dodatkowym atutem bo pomyślałam że
jest to coś nowego, świeżego i nie wyskakuje jeszcze z lodówki. Kolejnym
powodem dla którego dałam się namówić jest to że uwielbiam prowadzić instagram.
Nie jestem żadną influenserką mój instagram to typowy life style, myślałam, że ta praca pomoże mi ukierunkować swoje SM na jakiś kontent. Skoro i tak dzieliłam
się w Internecie różnymi rzeczami, za które mi do tej pory nie płacono to
dlaczego nie podzielić się czymś za co dostane pieniądze ? W tej
chwili myślałam tylko „tu i teraz” i zostałam złowiona!
W ciągu kilku tygodni
poznałam więcej osób niż przez ostatnie kilka lat :D Dziewczyny były wspaniałe,
okazały mi wiele ciepła i wsparcia dodawały motywacji i odwagi do działania i
ogólnie do życia. Były naprawdę inspirujące. W tym czasie naprawdę tego
potrzebowałam. Wszystko działo się bardzo szybko, zaczęłam się szkolić, czytać,
dowiadywać wszystkiego na temat marketingu sieciowego o którym nie miałam
wcześniej zielonego pojęcia i równie szybko okazało się że zupełnie tego nie
czuję, że to wbrew mnie, że to nie idzie w parze z moimi ideałami i zasadami.
Próbowałam robić to w zgodzie ze sobą, na własnych warunkach, ale
moje działania cały czas były negowane do tego stopnia że zostałam zgłoszona
„anonimowo” do marki, która wystosowała „ostrzeżenia”. Jednym słowem nie mogłam
pozwolić sobie na zbyt wiele. Wtedy też postanowiłam ograniczyć swoją działalność.
Podsumowując z perspektywy czasu i myślę, że już dość na chłodno... Nie żałuje. Poznałam wspaniałych ludzi, nauczyłam się wielu nowych rzeczy, dostałam lekcję, wyciągnęłam wnioski. Dodam, że tego typu „biznesy” owszem działają, da się na tym nawet bardzo dobrze zarobić w co początkowo nie wierzyłam, ale czy ta „gra jest warta świeczki”?. Musimy pamiętać, że wchodząc w coś takiego od razu jesteśmy wystawieni na oceny, krytykę, a nawet hejt. Bo robimy coś „dla kasy” bo w ogóle coś robimy… Nikt nie krytykuje nikogo za to że idzie do pracy na etat „dla kasy”, ale kiedy już wchodzisz w marketing sieciowy to Panie uchroń.
Trzeba też mieć świadomość, mimo zapewnień, że taka praca to czysta przyjemność, że to w ogóle nie jest nawet praca, że pieniądze w marketingu sieciowym lecą z nieba, że wystarczy mieć tylko telefon i internet… to największe kłamstwo jakie słyszałam ! Taka praca to praca jak każda inna, a może i nawet trudniejsza, przynajmniej dla mnie. Dlatego szanuję każdą osobę, która w ten sposób pracuje. Do takiej pracy wcale nie wystarczy posiadać telefonu z dostępem do internetu. Potrzeba posiadać podstawowe narzędzia pracy, produkty, które będziemy promować oraz dużo wiedzy. Kolejnym mitem jest oczywiście to że może robić to każdy i że brak czasu to nie jest przeszkoda. Nic bardziej mylnego taka działalność jest naprawdę czasochłonna jeśli studiujesz, pracujesz albo dodatkowo uczęszczasz na jakieś zajęcia i nigdy na nic nie masz czasu to ciężko będzie ogarnąć coś takiego. Doba po dołączeniu do jakiejkolwiek marki trwa tyle samo :D „Praca dla każdego” ? raczej nie. Żeby to robić dobrze trzeba być min. bardzo zdyscyplinowanym i pewnym siebie. Często widzę osoby które zaczynają i popełniają bardzo dużo błędów, które ja też popełniłam… Podziwiam szczerze osoby, które się w tym realizują i odnoszą sukcesy.
Bardzo długo to we mnie „siedziało” i po prostu czułam taką potrzebę, żeby o tym napisać, a najlepszym lekarstwem na wszystko jest notes i długopis albo komputer i klawiatura. Jeżeli przeczytałaś/eś to do końca wiedz, że też Cię podziwiam i dziękuje !
O kurcze.. tak, jak mówisz- doświadczenia są ważne, więc super, że po prostu spróbowałaś. Jak to mówi powiedzenie; "nie wszystko złoto, co się świeci". Też inni ludzie bardzo często zazdroszczą, co prowadzi do takich właśnie akcji niestety..
OdpowiedzUsuńotóż to. :) fajnie, że udało ci się przeczytać post ;) dziękuje <3
Usuń